Rozdział 1

- Przepraszam. - odezwał się kobiecy głos spod czarnego kaptura gdy niechcący wpadła na przechodnia na targu. Starała się nie zwracać na siebie uwagi. Miała na sobie czarny płaszcz z kapturem, który był zarzucony na jej włosy ukrywając twarz. Nie lubiła pokazywać się publicznie, gdyż miała strasznie blado-biała cerę. Zresztą nie była tutaj mile widziana, zapewne dużo osób z chęcią by ją zabiło. Było tak, ponieważ jest wampirem.
Błąkała się pomiędzy budami z rzeczami o których nawet nie miała pojęcia szukając czegoś, co zaspokoiło by jej głód. Nienawidziła zabijać niewinnych ludzi więc przeważnie żywiła się zwierzętami. W końcu znalazła to co chciała; świeży, dopiero co zabity kurczak, pełnokrwisty. Kupiła go jak najszybciej i udała się w odludne miejsce. Nie mogła już wytrzymać z głodu, szybko wgryzła się w zwierze i rozkoszowała krwią. Nie była zbyt dobra, ale trzeba jakoś cierpieć gdy nie chce się spełniać swojej prawdziwej woli. Po jakimś czasie oderwała się od kurczaka lecz już nie krwistego i pełnego soczystej krwi. Wytarła swoje czerwone usta, schowała kurczaka i postanowiła wynieść się z tego miasteczka. Gdy powoli wyłaniała się z uliczki przez chwilę wydawało się jej, że ktoś ją obserwuje, zignorowała to i przyśpieszyła kroku w stronę wyjścia z miasta. Niestety musiała przejść obok klasztoru, wtedy zawsze dostawała silnego bólu głowy. Źle wpływały na nią przepełnione czystym duchem miejsca. Wyślizgnęła się z miasta i wtopiła się między mrok lasu. Biegła, nikt nie mógł dorównać jej szybkości, no chyba, że inny wampir, lecz żadnego od dzieciństwa nie spotkała. Nagle przystanęła, rozległa się cisza, znowu to samo przeczucie, ktoś ją śledzi. Zaczęła znowu biec. Biegła okrężną drogą. Gdy przestała wyczuwać obecność kogoś jeszcze, zwolniła tempo, przeszła obok kilku drzew a za nimi wyłoniła się malutka polana na której była mała chatka z drewna, a tuż obok jezioro. Weszła do chatki i zdjęła płaszcz. Ukazała swoją olśniewającą urodę. Miała długie czarne włosy, jasną cerę którą podkreślały czerwone usta oraz zniewalające błękitne oczy. Żaden inny wampir nie ma takich oczu, to dlatego, że nie była czystym wampirem. Posiadała dużo genów człowieka. Jej matka zakochała się w człowieku. Dzięki ich miłości spłodziło się dziecko silniejsze od czystej krwi wampira. Dziecko które mogło swobodnie stać na słońcu, nie parzyło ją. Teraz już przerodziło się w piękną dorosłą kobietę. Miała spory biust oraz długie smukłe nogi, a także świetną talię, którą ciągle ukrywa. I oczywiście najważniejsze...ostre kły, które zachodziły często na jej wargę. Usiadła przy stole i sięgnęła po butelkę z winem oraz leżące na nim dokumenty.
- Czy jest to dobra decyzja? - mruknęła do siebie czytając kolejny raz list o potwierdzeniu zamieszczenia jej w pewnej gildii, w której ma zabijać. Dostała tą ofertę od swojego przyjaciela z dzieciństwa Baldwina, który był pół elfem, lecz rozumieli się bez problemów. Ofiarował jej pracę raczej nie do odrzucenia. Jej zadaniem było zabijać osoby, których nie powinno być na świecie. Ludzie oraz stwory którzy wyrządzili zbyt dużo zła i cierpienia temu światu. Myślała więc, że nie czuła by się winna gdy by kogoś takiego zabiła, a na dodatek miała pozwolenie na żywienie się ich krwią. Początkowo nie była przekonana do tego, lecz brakowało jej pieniędzy a trudno było jej znaleźć inną pracę. A do tego miała by kontakt z innymi żywymi a nie ciągle sama jak plec. A miała doświadczenie w zabijaniu. Gdy ledwo nauczyła się chodzić, jej wuj uczył ją wszystkiego co sam umiał. W wieku 10 lat spokojnie potrafiła by zabić 10 strażników cesarskich... Przejechała powoli palcem po jej imieniu, Elizabett. Jej matka Elagia oraz Baldwin mówili do niej zawsze Eliza. Nie miała zbytnio przyjaciół, dużo dzieci się jej bało, choć jak była dzieckiem wyglądała jak zwykły człowiek, oznaki wampiryzmu przyszły jej dopiero w wieku nastoletnim. Na szczęście Baldwin zawsze ją wspierał.
Słońce powoli zaczęło zachodzić, Eliza wyszła na zewnątrz i zbliżyła się do jeziorka, przykucnęła i zanurzyła rękę w wodzie. Powoli zdjęła z siebie całe odzienie i weszła do jeziora. Woda była letnia, w sam raz na kąpiel, upięła włosy i zaczęła się obmywać. Poczuła zagrożenie, usłyszała szelest zza krzaków przy jeziorze. Jej kły wyłoniły się zza wargi i szybkim pędem rzuciła się na krzaki. Wpadła na kogoś, leżała na mężczyźnie, zauważyła elfie uszy a jego karnacja była ciemna, drow. Był dość wysokim mężczyzną, o czarnych tajemniczych oczach w których można było zatonąć, włosy białe, średniej długości, schowane pod kapturem. Miał na sobie lekką, skórzaną ciemną zbroję, a na plecach łuk i strzały. Gdy się zorientowała miała przysunięty do szyi sztylet.
- Kim jesteś? - rzekła stanowczo nie tracąc czujności.
- Kimś kto nie zrobi Ci krzywdy jeśli nie zaatakujesz. - odezwał się męskim, spokojnym głosem, powoli odsuwał sztylet a Eliza odsunęła się od niego. Spojrzał na jej nagie ciało, a ona szybko zakryła się swoim ubraniem.
- Czego ode mnie chcesz? - była lekko poddenerwowana tym, że zignorowała wcześniej przeczucie o tym, że ktoś ją obserwuje.
- Hmm.. Tak na prawdę to niczego. Zobaczyłem Cię gdy wysysałaś krew z tamtego kurczaka i zainteresowałaś mnie sobą więc postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej o tobie. - zeszła z niego lekko zszokowana a zarazem delikatnie zawstydzona, ubrała się a on wciąż na nią patrzył.
- Pierwszy raz spotkałem wampira, tak to tylko słyszałem opowiadania o was. - wstał i poprawił łuk na swoich plecach. - Wybacz mi, że się nie przedstawiłem. Moldrin. - ukłonił się lekko.
Eliza przez dłuższą chwilę stała nieruchomo. Nagle zbliżyła się szybko do niego i złapała go tak, że z łatwością wgryzła by mu się w szyję.
- Jeśli komuś rozpowiesz o mnie to Cię zabiję. - szepnęła mu do ucha i cofnęła się, on zaś się krzywo uśmiechnął.
- Elizabett. - powiedziała spokojniejszym głosem.
- Miło mi. Piękne imię. Ciągle mnie zaskakujesz. - syknął pod nosem, zdjął z głowy kaptur i spojrzał w niebo. - Nie zauważyłem nawet kiedy się zrobiło tak ciemno. Mógł bym u Ciebie się zatrzymać na jedną noc? - podrapał się po głowie. Powiedział to z takim spokojem w głosie, jak gdyby to była rzecz normalna.
Eliza cicho się zaśmiała ukazując swoje kły. - Nie za dużo ode mnie wymagasz? - patrzyła na niego dłuższą chwilę zszokowana ale widziała w nim coś dobrego, coś co przyciągało ją do niego.. - Zresztą, co mi tam. Ale pamiętaj, nadal Ci nie ufam. - palnęła udając, że ją to nie obchodzi i odrzuciła włosy na bok, przez chwile przemknęła jej myśl, że w końcu może się dobrze posilić ale od razu odsunęła ją na bok. Nienawidziła jak odzywa jej się instynkt drapieżnika i poszła przodem do chatki, a on za nią. Usiadła na krześle przy palenisku i odprężyła się.
- Niestety nie mam zbytnio nic do jedzenia, zwykle jadam tylko jabłka.
- Oraz krew zwierzęcą. - dorzucił, a ta przymrużyła oczy. Usiadł obok niej i zamyślił się na chwilę.
- Nie chciałabyś spróbować czegoś lepszego niż krew zwierzęcą? - zdjął z siebie łuk oraz strzały, zostawił zaś przy sobie sztylet.
- Piłam już krew ludzką, ale dość dawno... Brak mi trochę tego smaku. - westchnęła cicho i pomyślała o tym jak dawno prawdziwie się nie żywiła.
- Hmm.. A smakowałaś....krwi... mrocznego elfa? - był lekko podekscytowany, zawsze ciekawiły go różne nowe doświadczenia, dlatego uwielbiał do wszystkiego dochodzić i obserwować wszystko co go zaciekawiło. Elizę zatkało, na początku nie wzięła na poważnie tego pytania, a raczej zabrzmiało to jak propozycja, lecz gdy spojrzała na wyraz twarzy Moldrina, to nie wiedziała jak zareagować.
- Więc? - spytał niecierpliwy i przybliżył się do niej nieco, dziwnie go przyciągała.
- Nigdy nie próbowałam. - przez jej głowę przeszła myśl o tym, że to może być jakiś podstęp, ale szybko zanikła. Przecież gdyby chciał ją zabić to spokojnie już dawno by to zrobił.
- A chciałabyś spróbować? - rzekł spokojnie prawie szepcząc, ciągle na nią patrzył. Ona zaś siedziała nieruchomo, z chęcią spróbowała by czegoś innego, niż krew ciągle tych niezbyt dobrych zwierząt. Odrobinę się przestraszyła ale po chwili uspokoiła i zastanowiła się, jakie by mogły być tego konsekwencje, lecz i tak nie miała niczego do stracenia. Ciągle żyła samotnie.
- Pragnę. - wydusiła drżąc. Jej wyraz twarzy zdradzał, że była strasznie wygłodniała i zmęczona swoim monotonnym życiem. On zaś odprężył się na krześle i odchylił szyję. Eliza dopiero teraz zauważyła bliznę, ciężkie zadrapanie pod jego brodą. Przysunęła się do niego bardzo blisko. Usłyszała, że jego oddech jest ciężki,jej zresztą też... Spojrzała mu w oczy z pytaniem czy na pewno może, on skinął głową. Nachyliła się nad nim i powoli wgryzła się w jego szyję.
- Ssss... - sapnął z bólu który ogarnął całe jego ciało, tylko, że ten ból był inny niż dotychczas otrzymywał. Był on przyjemny, czuł dreszcze przeszywające jego całe ciało, nie chciał by przerywała. Eliza czuła rozkosz, pierwszy raz piła tak wyśmienitą krew, w tej chwili była ona czymś czego najbardziej na świecie pragnęła. Gorąca i soczysta rozpływała się w jej ustach, nie potrafiła przestać pić. Otrząsnęła się dopiero gdy zauważyła, że Moldrin powoli traci siły, oderwała się siłą. Z jej kącików ust wypływała krew. Wyglądała z nią świetnie, razem z jej czerwonymi ustami i bladą cerą. Moldrin złapał się za krwawiącą ranę. Eliza szybko pocałowała to miejsce, krew przestała wypływać z rany, tak jakby ktoś ją zatamował. Moldrin lekko się zachwiał lecz sięgnął dłonią do jej twarzy i wytarł palcem spływającą krew z ust Elizy. Ona powoli wstała i pomogła mu położyć się na łóżku. Usiadła przy nim i spojrzała na niego.
- Przepraszam, przesadziłam trochę... ale.. nigdy w życiu nie piłam tak... świetnej krwi.- on uśmiechnął się blado na te słowa.
- Nie musisz przepraszać, ciekawe doświadczenie.. zaczynam nawet powoli za nim tęsknić.- uśmiechnęła się do niego i wstała by przynieść mu wody, lecz gdy już wróciła, on spał. Westchnęła cicho i odgarnęła włosy do tyłu, odeszła i sama się położyła w swoim łóżku. Też nie potrzebowała za długo czasu by zasnąć.

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że piszesz swoje opowiadanie, czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Elfów jej się zachciało noo ... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. no ciekawie sie zaczyna ;)) czekam w koncu na nastepny rozdzial ;))

    OdpowiedzUsuń